*Michelle*
Zamknęłam za sobą drzwi,
kule odstawiłam przy łóżku, na którym się położyłam. „Teraz, kiedy chciałem ci
się oświadczyć”- te słowa cały czas chodziły mi po głowie. Dochodzi już 22, a ja nadal nie mogę zasnąć.
Usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi.
J: Proszę.- powiedziałam, odwracając się w ich stronę i ujrzałam Josha.
Jo: Hej. Nie śpisz jeszcze?- wszedł i zamknął za sobą drzwi.
J: Jakoś nie mogę zasnąć… Siadaj…- poklepałam miejsce obok mnie.
Jo: Jak się czujesz?- spytał zajmując wskazane mu miejsce.
J: Nawet dobrze. Żebra tylko trochę bolą…
Jo: A głowa? Nie bolą cię szwy?
J: Nie… Tylko trochę szczypią. Ale to nic.
Zapadła chwila ciszy, którą przerwałam.
J: Josh…
Jo: Tak Michi?- spojrzał mi w oczy i przeszedł mnie delikatny, dziwny, a
zarazem
przyjemny dreszcz.
J: Kto mnie uratował?
Jo: Lekarze…- spuścił wzrok tak, jakby chciał uniknąć odpowiedzi.
J: Nie chodzi mi o nich… Kto mnie wyłowił z jeziora?
Jo: Ja… Czemu pytasz?
J: Bo jestem bardzo wdzięczna za to co zrobiłeś. Jesteś moim bohaterem. Jak
mogę ci to
wynagrodzić?
Jo: Po prostu się uśmiechnij. To najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek
widziałem. Patrzył mi w oczy, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Czułam się tak
jakbym miała motylki w brzuchu. Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale nie chcę żeby
się to kończyło…
*Josh*
Patrzyłem w te jej piękne
oczy, które już tak dobrze znałem. Miałem tak wielką ochotę ją teraz pocałować,
ale wiedziałem, że nie mogę tego zrobić. Nie teraz, kiedy w zasadzie odrzuciła
oświadczyny kolesia, z którym była rok. Jednak tym razem sobie nie odpuszczę.
Nie będę czekał aż znajdzie sobie kogoś innego. Kocham się w niej przecież od
10 lat. To jest miłość od pierwszego wejrzenia. A do tej pory nic z tym nie
zrobiłem… JAK JA MOGŁEM BYĆ TAKI GŁUPI ?!
Josh, kurwa, ogarnij się.
Ona coś do ciebie mówi!
*Michelle*
J: Josh, słuchasz ty mnie w ogóle?- spytałam machając mu ręką przed oczyma.
Jo: Przepraszam. Zamyśliłem się. Co mówiłaś?
J: Mówiłam… Mówiłam, że… Że jesteś dla mnie kimś naprawdę ważnym. Znamy się
już od 10 lat. Tobie zawsze się zwierzam i tobie najbardziej ufam… Jesteś moim
najlepszym przyjacielem i nigdy, ale to nigdy nie chcę cię stracić…
Jo: Miło mi to słyszeć Michi…- uśmiechnął się do mnie ciepło, a ja chciałam
mu dać całusa w policzek, ale chłopak niespodziewanie odwrócił twarz w moją
stronę i trafiłam w kącik jego ust. Przeszedł mnie ciepły dreszcz. Oboje się
zarumieniliśmy.
J: Josh… Cieszę się, że cię mam…
Jo: Od tego są przyjaciele, kochanie...- pocałował mnie w czoło i
delikatnie do siebie przytulił. Nie chciałam, żeby sobie poszedł. Kocham go już
od dobrych trzech lat… Ale chyba niestety moje uczucia nie są przez niego
odwzajemniane. Kiedy pojawił się Chris myślałam, że to może coś zmieni… Myliłam
się… Wtulona w umięśniony tors Josha wspominałam, co się dzisiaj wydarzyło. Łzy
same popłynęły mi z oczu. Kiedy blondyn to zauważył, nie powiedział ani słowa,
zamiast tego po prostu mocno mnie przytulił. Po pewnym czasie zasnęłam wtulona
w jednego z czterech najważniejszych mężczyzn mojego życia.
*Martin*
J: Zasnęli oboje u Michi.- powiedziałem do swojej dziewczyny wracając na
kanapę.
A: Oni by do siebie pasowali, nie sądzisz?
J: Na pewno oboje na siebie zasługują.
A: Z całą pewnością… Jaki Josh ma stosunek do Michi?
J: Taki sam jak ona do niego.- zaśmiałem się krótko widząc zakłopotaną minę
Anny.
A: To znaczy?
J: Na pewno nie czysto przyjacielski.
A: Aha, czyli ty też już wiesz.
J: O czym?
A: No o tym, że Michi podoba się Joshowi, a Josh Michi.
J: Wow! To naprawdę działa. Do niedawna wiedziałem tylko o tym pierwszym.
Ej! Moment! Skąd ty wiesz, że moja siostra podoba się blondasowi?
A: No proszę cię, skarbie… Do tego nie trzeba wiedzy. Jestem kobietą i
jednocześnie ich przyjaciółką. To widać i to z daleka. To jak Josh patrzy na
Michi, to jak oboje się robią rozpromienieni na swój widok. Wystarczy umieć
patrzeć kochanie.
J: Michi tylko przy nim głośno się śmieje. Tylko on potrafi ją tak
rozbawić.
A: Też to zauważyłeś?- zaśmialiśmy się oboje i głośno westchnęliśmy.
J: Tylko dlaczego ona była z tym palantem, a nie z Joshem?
A: Nie wiem, ale myślę, że brakowało jej odwagi.
J: Pewnie tak.
A: Tylko kto teraz zajmie jej miejsce w drużynie… Nie mamy kapitana i
głównej rozgrywającej przez miesiąc.
J: Miejsce rozgrywającej na pewno zajmiesz ty. Na twojej pozycji pewnie będzie
grała Cleo a za nią wejdzie Louise.
A: No w sumie… To by było całkiem logiczne. Trener wie?
J: Nie… Powiem mu jutro na treningu… Tylko zastanawiam się nad tym czy
powiedzieć, że to Chris…
A: Jeśli to zrobisz, to na pewno wyleci z drużyny…
*Chris*
Cały czas nie mogę
zrozumieć, dlaczego to zrobiłem… Do jasnej cholery! Przecież ja ją kocham!
Siedzę oparty o łóżko od
wyjścia Cleo. Chyba właśnie wróciła… Otarłem policzki które cały czas były
mokre i w progu stanęła blondynka. Widać było, że płakała. W głowie od razu
rozbrzmiał mi głos mówiący, że Michi nie żyje.
J: Nie… Błagam, nie mów, że… Nie… Proszę…
C: Nic jej nie jest… Ale powiedz mi… Coś ty jej do cholery zrobił, że Josh
i Martin mają ochotę Cię zabić? Coś ty odpierdolił Chris?!
J: Popchnąłem ją… I wpadła do wody.
C: Popchnąłeś ją?
J: W zasadzie to ją uderzyłem… W twarz… Z pięści…
C: I to wszystko?
J: Nie…
C: Przecież wiesz, że i tak będziesz musiał wszystko powiedzieć.
J: Ona… Michelle… Michi się uderzyła w głowę wpadając do stawu… W wodzie…-
do oczu napływały mi kolejne łzy bo dopiero teraz docierało do mnie mnóstwo
szczegółów.
C: W wodzie co?
J: W wodzie pojawiła się krew… W dodatku Michi nie umie pływać…
C: Dlaczego, co?
J: Co dlaczego?
C: Dlaczego to zrobiłeś? Chris przecież ty tylko wyglądasz na takiego, a
teraz dajesz wszystkim powody do tego, żeby w to wierzyć…
J: Cleo!- przerwałem jej.- Ja nie wiem! Nie wiem! Rozumiesz?! Nie wiem!- w
końcu nie wytrzymałem i uniosłem głos. Miałem tego dosyć. Przecież nie chciałem
jej zrobić krzywdy.
C: Ja… Ja cię po prostu nie poznaję Chris… Strasznie się zmieniłeś…
J: Przestań Cleo! Przestań pieprzyć głupoty! Mało brakowało, a zabiłbym
kogoś kogo kocham! A ty tu teraz stoisz i mi pierdolisz o tym, że się
zmieniłem?! Wyobraź sobie, że teraz ty nieświadomie krzywdzisz Martina i ja ci
mówię takie rzeczy! Jak byś się czuła, co?! Odwal się ode mnie i wypierdalaj do
siebie!
*Cleo*
Jak on w ogóle może tak
do mnie mówić? Kurwa! Przecież jestem jego siostrą! Do moich oczu napłynęły łzy,
bo zabolało mnie to co powiedział. Trafił na mój czuły punkt. Już od kilku lat
Martin jest dla mnie kimś wyjątkowym, ale obiecałam sobie, że nie zepsuję tego,
co jest między nim i Anną.
Ch: No wynoś się stąd do cholery! Nie stój tutaj jak słup soli i się nie
gap! Wyjdź stąd! Już!- był już cały czerwony i opuchnięty od płaczu.
J: Michi kazała cię przeprosić…- wyszeptałam czując jak pojedyncza łza
spływa po moim policzku.
Po tych słowach usłyszałam kroki charakterystyczne dla mojej mamy.
M: Co tu się dzieje?- powiedziała stając w progu.-Coś ty tu zrobił? Chris,
co się stało?- powiedziała i podeszła do niego. Wyszłam szybko z pokoju i
poszłam do siebie. Wzięła klucze od strychu i udałam się na najwyższe piętro
domu. Otworzyłam drzwi, a potem zamknęłam je na klucz. Uśmiechnęłam się czując
miękką podłogę wyciszonego pomieszczenia. Chwyciłam pilot leżący na komódce
stojącej zaraz obok wejścia i włączyłam wieżę. Usłyszałam pierwsze dźwięki mojej
ulubionej piosenki i oddałam się tańcu.
* Josh *
Jest trzecia w nocy…
Śniło mi się, że Michi nie żyje. Nie mogę teraz zasnąć. Tak się cieszę, że leży
tu teraz wtulona w mój tors i słodko śpi.
M: Josh…- wyszeptała
ledwo słyszalnie obawiając się pewnie, że śpię. Nie wiedziałem co zrobić i nim
zdecydowałem czy się odezwać przerwał mi głos szatynki.
M: Śpisz… No nic…
Chciałam ci tylko powiedzieć, że cię kocham… I… Cieszę się, że cię mam…
Dobranoc…
Nie docierało do mnie, co
właśnie się stało. Te dwa słowa cały czas powtarzały się w mojej głowie. Nawet
nie wiem kiedy odpłynąłem do krainy Morfeusza.
Zapewne każdy miewa czasem gorszy humor. Jednym
zdarza się to częściej, a drugim rzadziej. Czasem mamy tak, że za kimś
strasznie tęsknimy… Jednak najgorsza tęsknota, to ta, za osobą, która już na
pewno nie wróci… Ja mam taką osobę, a w
zasadzie dwie…Bardzo za nimi tęsknię… Jest to zmarła osiem lat temu moja babcia
i mój Przyjaciel Mikołaj, który odszedł z tego świata w 2010roku, z powodu raka
mózgu. To opowiadanie chciałabym zadedykować właśnie Im, ponieważ bardzo
korzystnie na mnie wpłynęli… Mam nadzieję, że byliby dumni z tego, co udało mi
się osiągnąć, i z tego jak sobie w życiu radzę, bo łatwo nie jest…
*Michelle* (link do Asaf Avidan – One Day)
O mój boże… Co tak
pięknie pachnie? Czy ja już jestem w niebie? Stop!
Zerwałam się do pozycji
siedzącej otwierając oczy, przez co
spotkałam się z okropnym bólem głowy. Złapałam się za czoło i rozejrzałam po
pokoju. Miejsce, które w nocy było zajęte, przez Josha było puste.
Wstałam z łóżka i chwyciłam się za kostkę, która nadal mnie bolała. Ruszyłam
w kierunku, z którego dochodził ten niebiański zapach.. Kiedy znalazłam się w
małej kuchni na piętrze, zobaczyłam Josha w samych majtkach i fartuchu. Stał przy kuchence i smażył naleśniki nucąc
lecącą w radiu piosenkę (Asaf Avidan- One day). Zawsze kiedy był w dobrym nastroju
to tak właśnie się zachowywał. Dawno nie widziałam go w takim stanie. Ledwo
powstrzymywałam się od śmiechu stojąc oparta o futrynę. W pewnym momencie
blondyn się odwrócił i spojrzał prosto w moje oczy. Znowu ten przyjemny
dreszcz.
Jo: Hej śliczna.- powiedział i szeroko się uśmiechnął.– Jak się czujesz?
J: Hej. Nawet dobrze, dziękuję.- powiedziałam podchodząc do niego i
sprzedając mu buziaka w policzek na dzień dobry.
Jo: Wyspałaś się?
J: Mhm. A jaką miałam wspaniałą pobudkę…- powiedziałam rozmarzona.
Jo: Przeze mnie?- spytał ze smutną minką, a ja krótko się zaśmiałam.
J: No… W zasadzie to tak.
Jo: Przepraszam Michi, nie chciałem cię budzić. Tak słodko spałaś, starałem
się…
J: Przestań wariacie!- zaczęłam się śmiać.- ten piękny zapach mnie obudził.
Byłeś cichutko jak myszka pod miotłą. – Znowu się roześmiałam, a chłopak zrobił
gniewną minę. Wiedziałam, co to oznacza. KARNE
ŁASKOTKI. Gdyby nie ból w kostce już by nie tam nie było i uciekłabym
przed blondynem. Tym razem jednak był szybszy i już po chwili oboje łaskotaliśmy
się wzajemnie, chociaż ja miałam utrudnione zadanie przez rękę w gipsie. W pewnym momencie Josh się poślizgnął i
pociągnął mnie za sobą. Nasze usta dzieliło jedynie kilka centymetrów.
Patrzyliśmy sobie w oczy, a ja tonęłam w jego zielonych tęczówkach. Zbliżaliśmy
się do siebie powoli, ale poczułam na sobie czyjeś spojrzenie i momentalnie
odsunęłam się od chłopaka.
J: Pomożesz mi wstać?- spytałam nadal patrząc mu w oczy. Chłopak spojrzał
na mnie lekko zmieszany i oboje powróciliśmy do pozycji stojącej. Josh spojrzał
mi przez ramie i zawiesił na czymś wzrok. Podążyłam za jego spojrzeniem i nie
mogłam uwierzyć własnym oczom. W mojej kuchni stała ONA…
*Josh*
Mój boże.. Co ona tu robi? Ja pierdole… Nie no, to chyba jakiś żart! Poczułem
jak Michi bierze mnie za rękę i się do mnie przybliża. Pewnym momencie
zasłoniłem ją ramieniem, chociaż nie zmniejszyło to naszego strachu…
*Michelle*
J: Martin!- krzyknęłam na całe gardło.- Martin! Martin, szybko! Błagam!
Martin!- czułam jak do oczu napływają mi łzy. Ścisnęłam dłoń Josha jeszcze
mocniej i już po kilku sekundach w kuchni znalazł się mój brat.
Ma: Mama...? Co ty tu robisz?
________________________________________________________
Hej :) I oto jest rozdział drugi. Tak sobie mi wyszedł. Serio, nie podoba mi się. No, ale ocenę pozostawiam Wam moi drodzy czytelnicy. Nie wiem ile dokładnie Was jest, ale cieszę się, że chociaż niektórzy komentują. Bardzo Wam z resztą za to dziękuję. Do tej pory gęba mi się cieszy wspominając słowa zawarte w komentarzach :)
Co do rozdziałów i opowiadania to mam kilka informacji i pytań:
Co do rozdziałów i opowiadania to mam kilka informacji i pytań:
1. Rozdziały będą się pojawiać w każdy weekend. Prawdopodobnie po dwa lub trzy rozdziały.
2. To opowiadanie zawiera dużo wątków zaczerpniętych z mojego życia, a niektóre postacie są wzorowane na osobach, które występują w moim życiu.
3. Teraz pytanie- Chcecie zobaczyć jak wyobraziłam sobie wygląd domu, i pokoi bohaterów? Bo zastanawiam się, czy dodać rysunki mojego autorstwa czy też nie... Mam nadzieję, że odpowiedzą więcej niż 4 osoby bo sądząc po ilości wyświetleń trochę więcej osób czyta.
W każdym razie. Piszcie co sądzicie o rozdziale.
Pozdrawiam
Ola :)
W każdym razie. Piszcie co sądzicie o rozdziale.
Pozdrawiam
Ola :)
Też bym chciała taką pobudkę <33
OdpowiedzUsuńKurcze, czemu oni nie powiedzą sobie w prostu co do siebie czują? Brrr -.-
No i czemu się nie pocałowali w tej kuchni? Ehhh za fajnie by było ;//
Z jakiej paki ich matka pokazała się w domu po tym co zrobiła?
Ciekawe jak zareaguje Martin, gdy ją zobaczy.
Czekam na następny ;)
Rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuńMichi wyznała miłość Joshowi Awwwwwww*____*
Miałam nadzieję że będzie Kiss a tu kurde Mama weszła :( Zdenerwowała mnie.xx
Może dowiemy sie dlaczego ona w ogóle była w więzieniu no ale to już od ciebie zależy.xx
A co do Domu i Pokoi to możesz dodać <3 :)
Supeeer . ! . < 3 . bardzo mi się podobaaaa. : p.
OdpowiedzUsuńHmm, co do tych obrazków możesz dodawac, może ciekawie to wyglądac. : ] .
Czekam na kolejny . : D