12 lutego 2013

Rozdział 6- 'Tylko nie wariujcie w tym samochodzie'

*Cleo*

J: Chris? Nic ci nie jest? Boli cię coś? Możesz wstać? Michi, coś ty mu zrobiła?- spojrzałam na nią wściekła i zdziwiona jednocześnie.
Mi: Ja? Nic. Ja go tylko obezwładniłam. Nic mu nie będzie. Nie jestem taka jak on. A teraz wybacz. Nie mam ochoty rozmawiać z siostrą kogoś, kto porównał mnie do matki.- spojrzała z odrazą na Chrisa i nie mogłam uwierzyć własnym uszom.- I to dwukrotnie...
J: Chris, to prawda?- pomogłam mu wstać i patrzyłam na niego.- Jak mogłeś?! Richard był dla nas jak ojciec! Jeśli miałoby się ją porównać do kogoś to na pewno byłby to jej ojciec! Wstydź się wiesz! Teraz rozumiem dlaczego tak wyglądasz! Należało ci się! Jesteś zwykłym draniem Chris! Nie zasługujesz na 
Michelle... Przepraszam za niego...-zwróciłam się do trójki idącej w stronę auta. Spojrzeli na mnie zdziwieni.
J: Przepraszam po raz kolejny. I wiem, że jedno słowo nic tu nie pomoże, ale chcę żebyście wiedzieli, że jest mi wstyd za to jak się wobec was zachowywałam przez te wszystkie lata. Ja wam po prostu zazdrościłam. Chciałam być taka jak ty Michi. Chciałam mieć tyle odwagi i rozsądku co Martin. Chciałam być tak wspaniałą i wierną osobą jaką jest Josh...-wszystkich zatkało, łącznie z Chrisem.- Ale boję się okazywać uczucia. Nie chciałam pokazać jak wam zazdroszczę, bo bałam się, że ktoś to może wykorzystać. Obrażałam was, wytykałam każde najmniejsze potknięcie... Nienawidziłam kochając... Przepraszam... Wiem, że nie zasłużyłam, ale proszę o drugą szansę...- czułam jak po policzkach płyną mi łzy. Wszyscy mieli spuszczone głowy. Zapadła głucha cisza. Odwróciłam się na pięcie i byłam gotowa odejść, ale zatrzymał mnie głos Michelle.
Mi: Tyle lat... Tyle lat, ile obrażałaś mnie i moich bliskich ja cię podziwiałam... Podziwiałam twoją odwagę, że nie bałaś się powiedzieć tak przykrych rzeczy. Cały czas dążyłaś do celu nigdy się nie poddając. Zawsze byłaś wierna Chrisowi po mimo tego, że czasami widziałam jak nie zgadzasz się z jego opinią lub zachowaniem. Zawsze byłaś pewna swojej urody, talentu i intelektu. Po mimo tego, że tak wielu ludzi zraniłaś zazdrościłam ci tej odwagi, pewności siebie, wierności... A ty...
J: A ja przez cały czas zazdrościłam tobie... - powiedziałam patrząc jej w oczy. Uśmiechnęła się do mnie blado, a ja odwzajemniłam ten gest. 
Ch: Teraz staniesz przeciwko mnie?- spytał smutno choć z wyrzutem.
J: Powinnam, bo nie zasłużyłeś na jakąkolwiek pomoc z mojej strony. Jednak jestem twoją siostrą debilu i moim obowiązkiem jest cię wspierać. Pozwól jednak, że zanim powrócę do roli kochanej siostry to coś zrobię.- spojrzał na mnie pytająco, ale po chwili pokiwał głową. Nieoczekiwanie strzeliłam go ręką w twarz.
Ch: Ty... ty, nigdy mnie nie uderzyłaś...- powiedział łapiąc się za policzek
J: A wiele razy na to zasługiwałeś.- powiedziałam i ruszyłam w stronę auta. 

*Martin*

J: Poczekajcie w samochodzie, ja zaraz wracam. 
Mi: Zostawiłam tam gdzieś kule. 
Jo: To ja po nie pójdę...
Mi: Dzięki- powiedziała i wsiadła do auta.
Szliśmy w ciszy, ale widać było, że Josh chce coś powiedzieć. Otarłem wargę, z której nadal leciała krewi spojrzałem wyczekująco na przyjaciela. 
Jo: Co?
J: No gadaj wreszcie, bo już cierpliwość tracę.- zaśmialiśmy się i blondyn w końcu zaczął mówić.
Jo: Bo wiesz... Jak poszedłeś z Chrisem, to Michi mówiła do waszego ojca...
J: Znowu mu coś na mnie nagadała?- zaśmiałem się, ale widząc poważną minę Josha od razu przestałem.
Jo: Nie... Powiedziała, że podoba jej się jeden chłopak, i że go kocha...
J: Przykro mi stary... Współczuję ci...
Jo: Nie ma czego współczuć...
J: Jak to?- zacząłem się gubić...
Jo: Powiedziała, że chodzi o mnie...
J: No to gratuluję! Ale mi strachu napędziłeś... Mam rozumieć, że jesteście razem?
Jo: Tego nie wiem... Nie rozmawialiśmy jeszcze na ten temat. Ale obiecuję, że jak wszystko się wyjaśni, będziesz pierwszą osobą, która się dowie.
Chłopak nagle się zatrzymał i schylił. Spojrzałem na niego zdziwiony. Racja- przyszedł po kule.
Jo: Dobra ja mam to, po co przyszedłem to teraz zostawiam cię samego.
J: Dobra... Tylko nie wariujcie w tym samochodzie.
Jo: Wal się...- warknął po czym oboje się zaśmialiśmy. Poczochrałem mu włosy i poszedłem na grób ojca.

*Michelle*

Siedziałam w samochodzie i poczułam wibracje mojego telefonu. Wyjęłam go z torebki i na wyświetlaczu widniało zdjęcie Anny. Odblokowałam ekran i odczytałam wiadomość.
             Cześć słońce ;* pewnie jesteście na cmentarzu, bo w domu was nie ma. Mam czekać czy wracać do domu i później po ciebie przyjechać? Pamiętaj, że dzisiaj jest sobota, a za tydzień Josh ma urodziny. Trzeba zrobić zakupy ^.^ Kocham Ann.

             Hej piękna ;* możesz poczekać. Wrócimy za jakieś pół godziny. A co do mojego (niedoszłego jeszcze) chłopaka, to pamiętam ;) 

Nagle telefon zaczął dzwonić. Szybko odebrałam i w słuchawce usłyszałam pisk Anny.
J: Ej! Uspokój się! Zachowujesz się jak dziecko!- wykrzyczałam i zaczęłam się śmiać. 
An: Przepraszam! Opowiadaj! CO?! JAK?! I KIEDY?!
J: Kilkanaście minut temu, nad grobem ojca, wyznałam mu co czuję, a on to odwzajemnia!
An: Jejku Michi, ty farciaro. Wy doskonale do siebie pasujecie. 
J: Dobra, ale pogadamy później, bo mój książę wraca.- zachichotałyśmy obie i szybko się rozłączyłam. 

Jo: Co tam piękna?- powiedział otwierając drzwi od samochodu. 
J: Doszłam do wniosku, że oprócz śpiewania i po części robienia zdjęć, nie będę mogła wykonywać żadnej z moich pasji. 
Jo: Szybko zleci, zobaczysz.- powiedział i pociągnął palcem po mojej brodzie. Wsiadł do auta i zamknął za sobą drzwi. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się podstępnie, bo wpadł mi do głowy jeden pomysł.
J: Josh...
Jo: Tak?- spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
J: Pamiętasz jak mi coś kiedyś obiecałeś?
Jo: Zależy co ci wtedy obiecałem.- zaśmialiśmy się oboje.
J: No, obiecałeś mi, że nagrasz ze mną piosenkę.
Jo: Zgadza się.
J: Dotrzymasz obietnicy? 
Jo: Michi, a czy ja kiedyś nie dotrzymałem danej ci obietnicy?
J: No nie, ale wolałam się upewnić.- chłopak się zaśmiał i przytulił mnie do siebie, a w moje nozdrza uderzył słodki i za razem ostry zapach jego perfum. 

*Anna*

Mi: To masz już jakiś pomysł na prezent?
J: No własnie nie. Że też od dziesięciu lat mamy ten sam problem...
Mi: No nie? A każdy prezent, który dostajemy od nich jest w pełni trafiony. Czasem mam wrażenie, że siedzą mi w głowie i czytają moje myśli.
J: Ciekawe czy też tak długo się zastanawiają nad tym co wybrać... 
Mi: Nie wiem, ale nie okazywali tego nawet w najmniejszym stopniu. A właśnie. Musze kupić farbę...
J: Jaką farbę?- spojrzałam na nią przepuszczając pieszych na przejściu. 
Mi: Tajemnica...- wyszczerzyła ząbki w swoim słynnym uśmiechu pięciolatki. 
J: No nie...
Mi: Co?
J: Przede mną masz tajemnicę?
Mi: A, no, tak jakoś wyszło. 
J: Pamiętaj, że traktuję cię jak siostrę...
Mi: Pamiętaj, że rodzeństwo też nie zawsze sobie o wszystkim mówią.
J: I jak zwykle wygrałaś... 
Obie się zaśmiałyśmy i chwilę jechałyśmy w ciszy.
J: Michelle...
Mi: O co chcesz spytać, że wymawiasz moje pełne imię?- powiedziała udając przerażenie.
J: Co się stało na cmentarzu, że chłopcy tacy poobijani? 
Mi: Chris tam był...- powiedziała i spuściła głowę.
J: Pobili się?
Mi: Tak... Najpierw Josh się na niego rzucił, jak tylko go zobaczył. Później Josh go odprowadził i ich też musiałam rozdzielać...
J: Jak to ty? A Josh?
Mi: Dobiegłam szybciej...
J: A noga? 
Mi: Ann, miałam w dupie ból. Martin leżał na ziemi, a Chris go kopał. Miałam przejmować się bólem i dojść tam jak już będzie za późno?
J: Michi, wiesz przecież, że nie o to mi chodziło...
Mi: Wiem, przepraszam... W dodatku okazało się, że Cleo stanęła po mojej stronie...
J: Postawiła się bratu?
Mi: Nie do końca. Powiedziała, że jest jego siostrą, więc ma pewne obowiązki. Wiesz jak to jest. Często nie popieram Martina ale i tak mu pomagam i nie zostawiam go samego. 
J: No rozumiem... Mam przecież brata, wiem jak to jest. 
Mi: A właśnie... Co słychać u mojego męża?- obie zaczęłyśmy się śmiać i dojechałyśmy na miejsce. 

*Michelle*

Właśnie wróciłyśmy z zakupów. Oprócz prezentu dla Josha kupiłam sobie kilka fajnych zestawów (z sukienką, ze spódniczką i na imprezę w klubie). Anna też zgarnęła kilka cudnych ciuchów( na imprezę, ze spódniczką i na co dzień). Zaopatrzyłyśmy się również w mnóstwo potrzebnych rzeczy na imprezę. Weszłyśmy do domu, gdzie było wyjątkowo cicho.
J: Josh!- wydarłam się z pewnością, że cały dom mnie słyszy. 
Jo: Co?- spytał stojąc zaraz za mną.
J: Aaa! O boże... Nie rób tak nigdy więcej... Zawału bym dostała! Palant!
Jo: Przepraszam- mówił krztusząc się śmiechem. 
J: Przestań już się tak śmiać, bo się dusić zaczniesz.
Jo: Co tam chciałaś?- spytał jak już się uspokoił. 
J: Jedziemy do sklepu.
Jo: Po co?
J: Po farbę, impregnat, pędzle i papier ścierny. 
Jo: Tak jest szefowo!- wykrzyknął i zasalutował udając żołnierza. 
J: Eeej... Nie mów tak do mnie...- powiedziałam ze smutną minką czym zdezorientowałam chłopaka.
Jo: Dlaczego? 
J: Bo to ty jesteś ode mnie starszy...
Jo: Ale ty jesteś mądrzejsza- powiedział sprzedając mi pstryczka w nos.
J: Dzięki. Uznam to za komplement. Mam dla ciebie jeszcze jedną wiadomość.
Jo: Dobrą czy złą?
J: Pośrednią. Zaraz jak wrócimy ze sklepu idziemy działać, więc radziłabym ci się przebrać.

___________________________________________________
Hej :) I tak oto kończy się kolejny rozdział ;) Na razie będzie miło... Ale co będzie później to już nie wiem. Mniejsza z tym. Przypominam o obowiązującej zasadzie!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Następny rozdział pojawi się dopiero wtedy, gdy liczba komentarzy będzie równa co najmniej połowie wyświetleń tego rozdziału, więc radzę się postarać, jeśli chcecie nowy.
A teraz chciałabym polecić super bloga, dziewczyny, która angażuje się w pomoc, za co ogromnie dziękuję ;)
http://your-eyes-irresistible.blogspot.com/
Ten blog jest świetny!

Pozdrawiam
Ola

9 komentarzy:

  1. Kolejny genialny rozdział ^^ W końcu taki beztroski, miła odmiana :)
    Czekam na następny! ; **

    OdpowiedzUsuń
  2. Dalej , fajnie piszesz . Kiedy będzie Michi z Joshem. ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwww cudo ♥ Ale kidy będą bogoowie? One Direction bejbee!! ♥ A TYMCZASEM ZAPRASZAM DO SIEBIE : http://hazza691d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. <3 aaajj, kocham :) Ciekawe, co kupiły naszemu Joshowi :) Nie mogę się doczekać więcej scen z Michi i Joshem <3 Czekam :D

    http://zahipnotyzowanaja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze nominuję cię do: The Versatile Blogger :D Wszystkie informacje znajdziesz u mnie :) <3

      Usuń
  5. Zapraszam do siebie na nowy rozdział http://iwishididntmissyouanymore.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałam ogłosić, że zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. <3 Informacje znajdziesz u mnie w:http://czarnyy-bez.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogólnie to chciałam powiedzieć, że z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;d

    OdpowiedzUsuń