*Josh*
Tegoroczne lato jest naprawdę ciepłe. A to dziwne jak na Londyn. Codziennie powyżej 25 stopni. Skoczyłem do "mojego" pokoju i wyciągnąłem z garderoby szorty i t-shirt. Przebrany pobiegłem z powrotem do Michi, która nie mogła się uporać ze swoimi ogrodniczkami. Podszedłem do niej i przechwyciłem jeden z paseczków. Szybko uporałem się z zapięciem jednego a później drugiego.
Mi: Dziękuję- uśmiechnęła się słodko i pocałowała mnie w policzek.
J: Uroczo wyglądasz.
Mi: Dzięki. Ale nie lubię swojego ciała... Szczególnie ud i brzucha...-zapadła chwila ciszy. Nie lubię się z nią kłócić, a o to kłóciliśmy się już z milion razy.- Wyglądam trochę jak pięciolatka, co?
J: Troszeczkę. Ale jak na pięciolatkę, to jesteś zbyt seksowna.
Mi: Ty nawet jak na osiemnastolatka jesteś zbyt seksowny.
J: Przestań, bo się zawstydzę.- w całym pokoju rozbrzmiał jej dźwięczny, uroczy śmiech, który tak kochałem.
*Martin*
A: Aaaaa!!! Martin!!!- dobiegł mnie pisk mojej dziewczyny. Zanim zdążyłem zrobić choć krok w stronę kuchni, w której się znajdowała, usłyszałem tupot jej delikatnych stópek.
Niedługo po tym Anna już wisiała na mojej szyi i mocno się we mnie wtulała wiercąc się ze strachu.
J: Co się stało?
A: Tam jest pająk!
J: Na pewno cie zje.- zacząłem się śmiać.
A: Zamknij się! To wcale nie jest śmieszne!
J: Nie, nie. Skądże znowu.- próbowałem się uspokoić, ale kiepsko mi to szło.
a: Zabij go! A nie się ze mnie nabijasz...
J: Już się robi księżniczko.- odstawiłem ją i ruszyłem do kuchni. Szła za mną krok w krok bacznie rozglądając się na boki. Kiedy weszliśmy do kuchni od razy znalazłem sprawcę zamieszania. Zamiast zabijać, wziąłem go na rękę i wypuściłem przez okno.
A: Umyj się szybko...- powiedziała z obrzydzeniem
J: Już księżniczko.- powiedziałem cicho się śmiejąc. Kiedy myłem ręce Ana cały czas się rozglądał.. Korzystając z chwili jej nieuwagi przerzuciłem ją sobie przez ramie i ruszyłem do salonu.
A: Aaaa! Martin! Puść mnie! Hahaha!- śmiała się próbując przekonać mnie do tego abym ją odstawił. Rzuciłem ją na kanapę i zacząłem ją łaskotać. Zaczęła się wyrywać więc usiadłem na niej okrakiem. W pewnym momencie dziewczynie udało się odwzajemnić łaskotki doskonale znając moje słabe punkty. Anna w pewnym momencie przyciągnęła mnie do siebie i mocno wbiła się w moje usta.
A: Kocham cię palancie.- powiedziała i znowu złączyła nasze wargi w namiętnym pocałunku, który przerodził się w... no sami wiecie w co ;)
*Michelle*
Staliśmy przy kasie sklepowej zastanawiając się jak to przeniesiemy do samochodu Josha.
Jo: Kurde...
J: Co się stało
Jo: Zapomniałem, że jest dzisiaj trening.
J: Chcesz, to odwieź mnie tylko do domu i najwyżej jutro zaczniemy.
Jo: O nie moja droga. Obiecałem, że zaczniemy dzisiaj, to dotrzymam obietnicy.
J: Nie musisz. Treningi są ważne...
J: Nie musisz. Treningi są ważne...
Jo: Michi... Nie mógłbym złamać obietnicy. Jak przepadnie mi jeden trening to nic się nie stanie.
J: Na pewno?
Jo: Tak, na pewno.
J: Dziękuję.- obdarzyłam go szerokim uśmiechem i zapłaciłam za zakupy.
*Josh*
Nareszcie. Udało nam się przenieść wszystko do auta, więc możemy jechać. 'Załadowałem' Michi do auta, bo ze złamaną ręką i skręconą kostką nie było łatwo do niego wsiąść.
Przez całą drogę słuchaliśmy radia śpiewając piosenki. Wiązało się to ze świetną zabawą. W pewnym momencie wpadłem na pomysł.J: Michi...- powiedziałem przeciągając ostatnią głoskę.
Mi: Czego? Grzecznie się pytam.
J: Pamiętasz, jak obiecałem, że nagram z tobą płytę?
Mi: No jakże mogła bym zapomnieć. Czemu pytasz?
J:Bo zastanawiam się, czy chcesz nagrać autorskie piosenki czy covery?
Mi: Z początku myślałam o napisaniu własnych tekstów...
J:Ale?
Mi: Ale nie miałam pomysłów. Pomyślałam więc o coverach...
J: Ale?
Mi: Ale nie miałam na żaden koncepcji...
J: Więc?- zaśmiała się dźwięcznie wywołując na mojej twarzy uśmiech.
Mi: Więc poszłam do studia poszukać natchnienia. Usiadłam tam po raz pierwszy od czasu śmierci taty i nie zgadniesz co znalazłam.
J: No dawaj. Zaskocz mnie.
Mi: Znalazłam kilka świetnych tekstów napisanych przez, w zasadzie nie wiem kogo. Najdziwniejsze jest to, że na każdym arkuszu było napisane moje imię.
J: Myślisz, że ten ktoś zostawił te teksty specjalnie?
Mi: Myślę, że tak. Często mówiłam o chęciach związanych z nagraniem płyty i brakiem na to pomysłów. Ten ktoś musi naprawdę dobrze mnie znać
J: Masz już jakiś pomysł na aranżację?
Mi: Z tym nigdy nie mam problemów. Oczywiście jeśli tekst nie ujrzał wcześniej światła dziennego.
J: To kiedy zaczynamy?
Mi: Najpierw skończmy altankę... Josh...
J: Tak?
Mi: Chyba mam pomysł na jedną piosenkę.
J: No to dawaj.- dziewczyna zaczęła wystukiwać rytm na siedzeniu.
( klik )
Mi: Your hand fits in mine, like it’s made just for me
But bear this in mind it was meant to be
And I’m joining up the dots with the freckles on your cheeks
And it all makes sense to me...
J: I know you’ve never loved the crinkles by your eyes when you you smile
You’ve never loved your stomach or your thighs The dimples in your back at the bottom of your spine
But I’ll love them endlessly
Mi: O. Mój. Boże... To ty! Wyskoczyła z auta bo zatrzymałem się na podjeździe. Szybkim krokiem lecz kuśtykając podeszła do moich drzwi. Na całe szczęście udało mi się już wysiąść.
Mi: Czemu mi nie powiedziałeś?! Ty! Ty..! No, ja cię po prostu! No ja cię...
J: Błagam nie bij! Chciałem zrobić ci niespodziankę!
Mi: Ja cię kocham palancie!
*Michelle*
Po moim policzku spłynęła łza szczęścia. Za każdym razem, kiedy czytałam tekst tej właśnie piosenki wzruszałam się. Zawsze marzyłam, żeby ktoś mi kiedyś tak zaśpiewał.
Jo: Ej, śliczna... Nie płacz... Bo się rozmażesz, no...- powiedział i mocno mnie do siebie przytulił.
J: Josh. Tyle na to czekałam... Nie zmarnuj tej szansy...
Jo: Nie mam zamiaru jej marnować... Za długo na to czekałem...
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Czułam jak po moim policzku spływa kolejna łza. Josh chwycił moją twarz i kciukiem starł słoną kropelkę. Tonęłam w jego zielonych tęczówkach zbliżając się do niego. Kiedy nasze twarze dzieliło już tylko kilka centymetrów, drzwi od domu się otworzyły i wyszli z nich Anna i Martin. Odsunęliśmy się od siebie szybko i spojrzeliśmy na parę przyjaciół.
___________________________________________________
No hej... Nie wiem, co mogę na temat tego rozdziału powiedzieć... Przypominam tylko o zasadzie panującej na tym blogu. CZYTASZ=KOMENTUJESZ To dla mnie ważne i bardzo pomocne. Krytyka naprawdę mile widziana. Jeszcze raz bardzo dziękuję, za nominacje to 'The Versatile Blogger'. Bardzo mnie to zaskoczyło.
No hej... Nie wiem, co mogę na temat tego rozdziału powiedzieć... Przypominam tylko o zasadzie panującej na tym blogu. CZYTASZ=KOMENTUJESZ To dla mnie ważne i bardzo pomocne. Krytyka naprawdę mile widziana. Jeszcze raz bardzo dziękuję, za nominacje to 'The Versatile Blogger'. Bardzo mnie to zaskoczyło.
Pozdrawiam
Ola :)
Ola :)
Awww słodko <3
OdpowiedzUsuńNie no serio rozpływam się <3
Mam nadzieję, że niedługo będzie jakaś akcja ;D
Tak więc czekam na następny rozdział ;)
Jest super :)
OdpowiedzUsuńProsze o onfo o kolejnych.